Jutro mija czwarty tydzień pobytu na obozie w wysokich górach. Poza pierwszym aklimatyzacyjnym tygodniem, objętość trzyma się powyżej 200 km tygodniowo, co w trudnych warunkach nie tylko hipoksji, ale też pofałdowanego terenu i silnych wiatrów, jest dla mnie świetnym wynikiem. Na jakość wykonywanych treningów też nie mogę narzekać. Nie osiągam wprawdzie oszałamiające prędkości, ale są one lepsze niż w roku ubiegłym, od kiedy to mój poziom sportowy, przynajmniej na treningach, znacznie się podniósł.
Jutro mam w planie 40 km z szybszą końcówką, co będzie z pewnością trudne, jednak trudność ta jest stopniowana, bo od początku wyjazdu w każdą kolejną niedzielę biegam o 5 km więcej.
Zostały już niecałe 3 tygodnie obozu, z czego ostatni, między innymi ze względu na podróż powrotną, będzie lżejszy.
Zobaczymy jak praca w Kenii przełoży się to na wyniki podczas wiosennych startów – mam coraz większą wiarę, że będzie dobrze!
a teraz idę oglądać i trzymać kciuki za Sylwię i Renatę w finale halowych Mistrzostw Europy na 1500 m…
3 Comments
ach niestety…
Dziewczyny walczyły ile mogły, ale starczyło to tylko na 4 msc. Wydaje mi się Renata miała szansę na medal, ostatnie 500 m przebiegła tak jak medalistki, tylko na tysiącu była za daleko z tyłu 🙁
Będzie jeszcze dobrze!
napisz jak było na tej 40- dziestce:)
Czekamy na super wyniki po powrocie! Na pewno będzie dobrze 🙂